Rozpoczął się okres wakacyjny. Szkoły zamknięte, świadectwa rozdane, przerwy urlopowe w przedszkolach zaplanowane. Nadszedł czas odpoczynku i relaksu – w każdym razie… teoretycznie. Jest to czas, w którym warto głośno mówić o jednym z często bagatelizowanych praw małego człowieka – czyli o prawie do wypoczynku i do zabawy.
O co chodzi? Przecież dzieci ciągle się bawią, nie chodzą do pracy, nie zarabiają pieniędzy. Ale… czy na pewno? Przyjrzyjmy się bliżej temu, ile faktycznie pracują nasze dzieci i kiedy mają czas na zabawę.
Prawo a wypoczynek
Na początek przywołam art. 31 Konwencji o prawach dziecka, w której Polska uznała prawo małego człowieka do wypoczynku i czasu wolnego, do uczestniczenia w zabawach i zajęciach rekreacyjnych stosownych do wieku dziecka oraz do nieskrępowanego uczestnictwa w życiu kulturalnym i artystycznym. Regulacje konwencji stawiają prawo dziecka do wypoczynku na równi z prawem do nauki, gdyż zachowanie równowagi w tych dwóch kwestiach jest ogromnie ważne.
To bodaj pierwszy akt prawny wspominający o zabawie, jako o czymś, o co należy zadbać. Zabawa jako coś potrzebnego do odpowiedniego rozwoju, została doceniona dopiero w XX wieku. Wcześniej dorośli traktowali ją jako coś trywialnego, zbędnego, nieproduktywnego i niewartego uwagi. Dopiero współcześni pedagodzy zauważyli, jak bardzo nieskrępowana zabawa wpływa na rozwój intelektu i osobowości, a także jak służy kreatywności jednostki oraz rozwija takie umiejętności, jak planowanie, kontrolowanie emocji i zachowań społecznych.
Wypoczynek zaś ma przede wszystkim na celu regenerację oraz zaspokojenie podstawowych potrzeb, takich jak odprężenie i sen. W czasie wolnym również dziecko ma wreszcie czas na zrobienie tego, co naprawdę chce zrobić.
Wypoczynek i zabawa – po co są?
Zwróćmy na początku uwagę na to, że wypoczynek i zabawa nie stoją w opozycji do pracy. Współcześnie nawet pracodawcy, szczególnie większe korporacje, zauważają, jak istotna dla pracowników – szczególnie z działów kreatywnych – jest rekreacja. Organizują wyjazdy integracyjne obfitujące w atrakcje, „chill roomy” zaopatrzone w gry, piłkarzyki, książki czy hamaki, a także dają pracownikom dodatkowe dni wolne.
W przypadku dzieci zabawy są nie tylko sposobem na relaks czy odreagowaniem po pracy i nauce – one same w sobie są nauką. To właśnie w czasie pozornie wolnym, np. podczas wakacji, nieregulowane zasadami dorosłych zabawy uczą ról społecznych, a dzieci socjalizują się, współpracują, nabywają umiejętności rozwiązywania konfliktów, kontrolowania emocji czy planowania, a także dostosowywania się do zmieniających się wymagań otoczenia.
Podstawowymi funkcjami czasu wolnego, wymienianymi przez naukowców [W. Okoń, Słonik pedagogiczny], są:
- Odpoczynek, czyli regeneracja sił fizycznych i psychicznych.
- Rozrywka, która sprawia przyjemność.
- Działalność społeczna o charakterze dobrowolnym i bezinteresownym.
- Rozwój zainteresowań i uzdolnień jednostki.
Każda z nich jest kluczowa, by dzieci mogły się rozwijać, dojrzewać i dorastać. Dopiero czas wolny – pozbawiony presji i nacisku ze strony nauczycieli, wychowawców i rodziców – może dzieciom pomóc odnaleźć w życiu to, co jest dla nich naprawdę istotne i warte wysiłku.
Czego mały człowiek potrzebuje dla zaspokojenia prawa do wypoczynku?
Wydaje się, że aby prawo małego człowieka do wypoczynku było przestrzegane, nie trzeba robić wiele – wystarczy nie obejmować dzieci nakazem nauki czy robienia czegokolwiek innego obowiązkowego w określonym czasie. A ile tego czasu wolnego ma być? Tu warto posiłkować się choćby kodeksem pracy, który zakłada ośmiogodzinny dzień pracy. To też dobry moment, by zastanowić się, czy uczniowie nie pracują więcej niż 8 godzin dziennie, ucząc się w czasie zajęć szkolnych, a później w czasie zajęć dodatkowych czy przy odrabianiu prac domowych.
Równie istotny jest czas na sen – tu wskazówką powinny być zalecenia lekarzy i to, ile snu jest potrzebne dziecku w danym wieku. Wśród nastolatków – gdzieś pod koniec podstawówki i w wieku licealnym – trzeba też zwrócić uwagę, czy ilość nauki nie sprawia, że rezygnują ze snu, na który w tym wieku zwiększa się zapotrzebowanie.
Prawo do wypoczynku a zadania domowe
Dzieci często są przemęczone z powodu nadmiaru nauki, a przede wszystkim zbyt dużej ilości zadań domowych. Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak, interweniował kilkukrotnie w tej kwestii u ówczesnej ministry edukacji. Jego zdaniem ilość zadawanych prac domowych niejednokrotnie powoduje, że dzieci i młodzież mają ograniczoną możliwość aktywnego uczestniczenia w życiu rodzinnym, w tym kultywowania tradycji wspólnego spędzania czasu z rodzicami i rodzeństwem, a także wywiązywania się z obowiązków domowych, które również odgrywają istotną funkcję.
W doskonałym wywiadzie, który ostatnio przeczytałam na łamach „Krytyki Politycznej”, dr Marzena Żylińska, założycielka ruchu Budząca Się Szkoła mówi: Szkoła jest coraz bardziej żarłoczna. Zabiera już nie tylko przedpołudnia, ale też popołudnia i wieczory. I to nie tylko dzieciom, ale całym rodzinom, wszystko ma się kręcić wokół szkoły. Tyle się mówi o rodzinie w naszym kraju, a rodzina po południu nie ma dla siebie czasu. Dziecko nie może pójść w środę do babci na urodziny, bo w czwartek ma klasówkę, nie może pojechać z rodzicami na rower przy pięknej pogodzie, bo sprawdzian, bo korepetycje, na które wydaje się mnóstwo pieniędzy. Trzeba zacząć bronić polską rodzinę przed pazernością szkoły.
Również w tym aspekcie powinniśmy myśleć o tym, że dziecko ma prawo do wypoczynku i zachowania równowagi. Gdy wspominamy o tzw. work-life balance, myślimy zazwyczaj o zapracowanych dorosłych – a trzeba też w tym kontekście pamiętać o przeładowanych nauką uczniach.
Przestrzeń do spędzania czasu wolnego
Równie istotna jest przestrzeń do spędzania czasu wolnego. To boiska sportowe, place zabaw, odpowiednio wyposażone sale, parki, pływalnie, a także dostęp dzieci do muzeów, galerii sztuki i innych miejsc, w których młodzi, jako odbiorcy sztuki, są mile widziani. W końcu prawo do uczestnictwa w życiu artystycznym i kulturalnym zostało w Konwencji o prawach dziecka wymienione jednym tchem z prawem do zabawy i wypoczynku.
Poza miejscami typowo zorganizowanymi pod to, by dzieci spędzały w nich czas wolny, równie ważne – a może nawet ważniejsze – są takie miejsca, w których dzieci mogą wypoczywać w sposób niezorganizowany, czyli parki, lasy, podwórka i inne przestrzenie, które były miejscem zabaw dla dzieci lat ’80. i ’90, a do których już dużo rzadziej mają dostęp dzieci w XXI wieku. Tu jednak narzucają się oczywiście pytania o bezpieczeństwo dzieci – o to, czy łażenie po drzewach i krzakach zamiast po certyfikowanych placach zabaw nie stanowi zagrożenia, w jakim wieku możemy puścić dziecko na pół dnia, żeby biegało po podwórku z rówieśnikami i jak dbać o to, aby nie stało się mu nic złego… Na większość z nich brakuje jednak jednoznacznej odpowiedzi – każdy rodzic musi znaleźć swoją receptę na to, w jakim wieku i jak wiele swobody zapewnić swojej latorośli.
Prawo dziecka do „nicnierobienia”
Dorośli często chcą ograniczyć czas dziecka, w którym nie ma zaplanowane nic konkretnego. Czas, który spędza ono zgodnie ze swoimi preferencjami, uznawany jest nierzadko przez rodziców za zmarnowany albo – co gorsza – „sprzyjający głupim pomysłom”. Jednak to jest właśnie największa różnicą pomiędzy czasem wolnym dorosłych a czasem wolnym dzieci.
W przypadku małych ludzi nawet wypoczynek i czas wolny bywa dokładnie przez dorosłych organizowany, zaplanowany, animowany i kontrolowany. Choć w wielu przypadkach jest to zapewne świetne dla rozwoju dzieci i daje im szansę nabycia nowych umiejętności czy spędzenia cennych chwil z rodzicem, to jednak czas, w którym dziecko „się nudzi” i samo – lub wraz z rówieśnikami – musi zadbać o swoją rozrywkę, jest naprawdę równie cenny i potrzebny.
A zatem…
A zatem na te nadchodzące wakacje życzę Wam i Waszym dzieciakom, abyście wypoczęli. Na plażach, budując zamki z piasku, w górach, zdobywając kolejne szczyty, nad jeziorami, taplając się w wodzie, na rzekach, wiosłując w kajakach, w hotelach przy lazurowych basenach, w egzotycznych miejscach oraz w miejskich parkach – lub po prostu na polu za domem. Niezależnie od miejsca, w którym będziecie, pamiętajcie dać dzieciom – i sobie – prawo do wypoczynku i do zabawy, nie zawsze planując ścisły „grafik”. A wszystko po to, żeby odpuścić, i bawić się ze sobą wspólnie albo w samotności, a także by mieć szansę ponudzić się trochę podczas długiego deszczowego dnia. Może właśnie wtedy przyjdzie do głowy najgenialniejszy pomysł do realizacji w przyszłości…?
źródła:
GRAŻYNA DURKA, Rodzina a czas wolny https://www.repozytorium.uni.wroc.pl/Content/65111/PDF/Rodzina_a_czas_wolny.pdf
Joanna Buława-Halasz
Problematyka praw dziecka oraz roli zabawy w procesie jego rozwoju i wychowaniu w świetle poglądów wybranych przedstawicieli myśli pedagogicznej XX wieku